Czarna Dama - mroczne spełnienie przysięgi wiecznej miłości

Niewielu już dziś pamięta stary most  przy ul. Rakoniewickiej. Kiedyś drewniany, a po drugiej wojnie światowej beto­nowy,  znajdował się na wysokości byłego Zakładu Komunalnego. Razem z głębokim rowem, miejscami na trzy metry, naturalnie odgradzał południową część miasta zwaną kiedyś Wyczółkowem.  Stary most, pozostałość dawnej fosy,  był miejscem szczególnym w Grodzisku. Otaczały go zawsze przedziwne historie i opowieści. Jego tajemniczość potęgowała zapewne bliskość cmentarza i kościoła świętego Ducha,  skąd przez wiele lat wyruszały kondukty pogrzebowe na cmentarz parafialny w Grodzisku.
Jedną z najciekawszych historii związanych z mostem jest opowieść nawiązująca do tragicznych wydarzeń naszego miasta - opowieść o miłości, tęsknocie i wojnie. Zaczyna się w 1848 roku, w czasie tak zwanej Wielkopolskiej Wiosny Ludów, w której to mieszkańcy  Grodzi­ska  wzięli czynny udział. 28 kwietnia 1848 roku miała miejsce tragiczna bitwa  powsta­ńców broniących Grodziska z wojskami pruskimi na przedmieściu miasta zwanym Doktorowo. To tam znajdowała się barykada, którą Prusacy przełamali dopiero po ostrzale artyleryjskim. Po jej zdobyciu walki przeniosły się na ulice miasta, a ich ofiarą padło wielu niewinnych mieszkańców Grodziska.   W tym samym czasie z lasu grąblewskiego wyłoniły się oddziały kosynierów, które według ówczesnych przekazów przybyły z odsieczą  z  Buku. Niestety miasto było już zdobyte. Powstańcy  widząc jednak samotnie pozostawione armaty, postanowili je zdobyć. W porę dostrzeżeni, zostali odparci salwami artyleryjskimi, podczas których zginęło dwóch kosynierów. Wszyscy polegli zostali pochowani we wspólnej mogile powstańczej przy kościele świętego Ducha. Według ksiąg parafialnych w walkach  zginęło 25 osób, w tym kilku cywilów. Niestety,  podczas ekshumacji mogiły powstańczej w  1997 roku  okazało się, że ofiar było dużo więcej. Być może prawdę mówiły źródła niemieckie twierdzące o ponad 100 zabitych w walkach. Nad mogiłą  po­stawiono drewniany krzyż, a w 1928 roku  pomnik Kosynierów Grodziskich ufundowany przez miejscowe Towarzystwo Powstańców i Wojaków.
Jak głosi legenda przez wiele lat  na cmentarz przy kościele św. Ducha przyjeżdżała młoda kobieta ubrana  w czarne żałobne szaty.  Mówiono o niej, że była  właścicielką niewielkiego majątku z okolic Buku. Mówiono również, iż we wspólnej mogile powstańczej leży jej ukochany, któremu ślubowała miłość do końca życia. Związana przysięgą i zapewne wielkim uczuciem pozostała samotna do końca swoich dni.  Nie trwało to długo, bo jak mówili ludzie umarła młodo z wielkiej tęsknoty.  Pochowana z dala od swojego ukochanego pozostała mu wierna nawet po śmierci. Podobno ich dusze błądzące w zaświatach mogły się jedynie spotykać nad mogiłą powstańczą. Dlatego już tylko nocami mieszkańcy Grodziska widywali tajemniczy czarny powóz, który przejeżdżał przez most i zatrzymywał się przy furcie cmentarza. Często we mgle słychać było jedynie niewidzialny terkot kół  i rżenie koni.   Widywano również czarną damę, która snując się miedzy grobami,  znikała zawsze przy mogile powstańczej.  Ciekawscy mieszkańcy Grodziska znajdowali wtedy białe kwiaty pozostawione na grobie. Wszystko to trwało przez wiele lat i podobno ucichło z chwilą, kiedy wzdłuż ulicy Rakoniewickiej zaczęły wyrastać domy, a cmentarz przy kościele świętego Ducha zaczęło pochłaniać miasto.  Nie widywano już czarnego powozu toczącego się przez most, je­dynie od czasu do czasu tajemniczą czarną postać na cmentarzu. Ludzie, którzy znali  tę historię mówili, że czarna dama pojawiała się na cmentarzu zawsze w tragicznych  mo­mentach dla miasta,  prawdopodobnie ostrzegając jego mieszkańców przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Niektórzy twierdzili, że wi­dziano ją w 1927 roku, w przeddzień pożaru, który to doszczętnie strawił niemal całą drewnianą zabudowę ulicy Kramarskiej. Po raz kolejny ukazała się ponoć w lipcu 1939 roku, a zaraz po tym czerwona łuna rozświeciła niebo nad Grodziskiem zapowiadając nadchodzącą krwawą wojnę.  Mieszkańcy naszego miasta widzieli  podobno czarną damę  w przeddzień wkroczenia wojsk hitle­rowskich do Grodziska.   Wydarzyła się wtedy rzecz, która dla Grodziszczan mogła oznaczać pierwszy, a zarazem najkrwawszy dzień okupacji hitle­rowskiej. Do maszerujących z rejonu Piasków wojsk niemieckich ktoś  oddał strzał,  podobno właśnie z mostu. Niemcy sądząc, że napotkają zbrojny opór wycofali się pośpiesznie. Dopiero około południa, za osłoną kilku samochodów pancernych, ponowili próbę wejścia do miasta. Wchodząc nie napotkali żadnego oporu. Rozwścieczeni niepotrzebną zwłoką, zaczęli szukać uzbrojonych mieszkańców. Nie mogąc nikogo znaleźć, uwięzili 50 zakładników z zamiarem do rozstrzelania. Ich egzekucję wyznaczono na godz. 20.00. Tylko dzięki wstawiennictwu niektórych  miejscowych Niemców, nie doszło do tragedii.
W okresie okupacji hitlerowskiej jeszcze kilkakrotnie widywano tajemniczą postać na cmentarzu przy kościele św. Ducha, który był wówczas jedyną świątynią  udostępnioną dla Polaków.
Z nastaniem nowych czasów, jakby to wszystko ucichło. W zapomnienie poszła historia czarnej damy, tak samo jak most na ulicy Rakoniewickiej, który ostatecznie  rozebrano w połowie lat pięćdziesiątych XX wieku i coraz szybciej ginący cmentarz przy kościele św. Ducha. Być może w czasach anten satelitarnych łatwiej uwierzyć w UFO niż w duchy, a może gdzieś tam wysoko połączyły się wreszcie dusze kochanków i nie muszą już błądzić między grobami.  Co by jednak nie mówić, to już dawno nikt nie widział tajemniczego powozu i jeszcze bardziej tajemniczej czarnej damy.  Chociaż niektórzy powiadają, że nocami, gdy wieje wiatr i pada deszcz.....